Masz już dość. Kolejny właściciel wypowiedział ci umowę najmu, a ty trzecia raz w tym roku pakujesz swoje rzeczy i szukasz następnego mieszkania. Pora na zmiany w życiu, decyzja podjęta, kupujesz własne mieszkanie. Pozostaje tylko odpowiedzieć sobie na pytanie: za co. Niestety, w naszych realiach najczęstszym rozwiązaniem jest kredyt hipoteczny. Tylko jak go zdobyć i od czego zacząć?
Podstawa. Czym jest kredyt hipoteczny?
To pożyczka, która zaciągasz w banku i decydujesz się na jej regularne spłacanie. Pożyczka o tyle specyficzna, że bank powierza ci środki na konkretny cel: zakup mieszkania, działki domu, czy innej nieruchomości. W zamian za przysługę bank dolicza sobie rzecz jasna odsetki, prowizje i określoną marze. Tylko to nie wszystko, bo w końcu bank cię nie zna i nie wie, czy na pewno spłacisz kredyt, dlatego na kupowanej przez ciebie nieruchomości zabezpiecza hipotekę i w ten sposób zyskuje gwarancje, że jeśli nie będziesz oddawać pieniędzy, po prostu przejmie twoją nieruchomość, sprzeda ją i w ten sposób odzyska pieniądze, które ci powierzył.
Twoje miejsce na ziemi
Zaczynasz od rzeczy najprzyjemniejszej, choć w dzisiejszych realiach wcale niełatwej, czyli znalezienia swojego mieszkania. Niezależnie od tego, czy szukasz na rynku pierwotnym, czy wtórnym, zacznij od tego, aby sprawdzić, czy założono księgę hipoteczną. Bez dokonania wpisu w udzielonym kredycie, bank nie uruchomi swoich środków lub będzie wymagał dodatkowego ubezpieczenia pomostowego. Teraz etap drugi, czyli wycena mieszkania. Nie zapominaj, że zupełnie nieważne, jaką kwotę ustalisz ze sprzedającym. Dla banku ważne jest wycena, którą on sam zleca, a której dokonuje rzeczoznawca bankowy. To tzw. operat szacunkowy, który może się różnić od kwoty transakcji.
Wkład własny. Ile?
Najtrudniejszy etap, czyli analiza tego, skąd możesz wziąć konieczną kwotę, aby bank w ogóle zechciał z tobą rozmawiać, czyli 20% wartości nieruchomości. Proste, jeśli wartość np. mieszkania, ta z operatu szacunkowego to 300.000 musisz mieć sześćdziesiąt tysięcy w gotówce. Oczywiście, jeśli planowałeś zakup mieszkania to banalne, bo zapewne jesteś na to przygotowany i uskładałeś pieniądze. Systematycznie odkładałeś i masz te środki. Tylko co, jeśli w ogóle tego nie planowałeś i po prostu nie masz takiej kwoty?
Pożyczka rodzinna
To najprostsze rozwiązanie i w dodatku pozwala na uniknięcie opodatkowania (bo w przypadku pożyczek rodzinnych, stosunkowo łatwo go uniknąć) oraz kosztownego oprocentowania, marż i prowizji. Tylko co, jeśli rodzina jest pełna dobrej woli, ale niestety nie dysponuje gotówką? W przypadku bliskich, którzy ci ufają, możemy wystąpić do banku o zabezpieczenie kredytu na innej nieruchomości, która przynajmniej częściowo jest naszą własnością np. działce rodzinnej czy domu. Inny sposób to zabezpieczenie wkładu własnego na papierach wartościowych, które posiadasz np. akcjach czy obligacjach. Wreszcie, jeszcze jedna metoda. Jeśli pomyślałeś już o swojej emeryturze i masz konto IKE lub IKZE, nie musisz ich likwidować, a po prostu pozwolić bankowi na ustanowienie zabezpieczenia na zgromadzonych środkach.
Ostateczność, ubezpieczenie niskiego wkład własnego
To naprawdę ostateczność, bo przede wszystkim mocno ograniczasz sobie możliwości negocjacji w banku. Biedny klient to niestety troszkę gorszy klient. Mając 10%, możesz ubezpieczyć pozostałą części i w związku z tym będziesz płacić nieco wyższą ratę. Tylko nie jest to podwyżka na zawsze, bo rata spadnie, gdy spłacisz kwoty kredytu, która byłą wymagana jako wkład własne. To proste, wróćmy do nieruchomości za trzysta tysięcy, jeśli bank wymagał sześćdziesięciu tysięcy, a ty miałeś tylko trzydzieści tysięcy, twoja rata się zmniejszy, gdy do spłaty pozostanie tylko dwieście czterdzieści tysięcy.